Wschodnie obrzeża działki śmiało można by obudować kolorowymi deszczółkami i ...piaskownica gotowa. Zabawne? Wierzcie mi, tylko, jak sie to czyta....
Po zastanowieniu, doszłam do wniosku, że jedynym wyjściem jest założenie w tamtym miejscu, dość sporego wrzosowiska. Obserwowałam niejednokrotnie łany wrzosów na naturalnych stanowiskach w lesie i dziwiłam się : jakim cudem te rośliny tam żyły?
Rok po zakupie Jedrzejówki , wytyczyłam teren pomiędzy brzozami i iglakami rożnego koloru ( starałam się, aby sporo było niebieskiego) i rozpoczęłam nasadzanie. Upodabniając swoje wrzosowisko do naturalnych stanowisk leśnych, nie sadziłam różnych odmian po 1-2 szt. Kupowałam rośliny wg zasady : 6-10 szt jednej odmiany , następnie wysadziłam je w masie, aby tworzyły wyraźne plamy kolorów. Mimo dość mocnego nasłonecznienia, pod koroną młodej brzózki, znalazło się tez miejsce dla różaneczników i pióropuszników - popularnych i dość agresywnych paproci. Ciężkie - panujące tam warunki - spowodowały, że nie zajęły całego terenu i nie wyparły innych roślin. W międzyczasie, ptaki zasiały krzaczek aronii, dosiały się jakieś trawy i w sumie , choć może nie najporządniej, ale zupełnie zgrabnie i naturalnie całość wygląda.
W planach na ten rok, mam poszerzenie wrzosowiska. Lada dzień udam się na wrzosowe łowy i mam nadzieję,że nowe nasadzenia będą tak dobrze rosły, jak te sprzed kilku lat.
no super wpis
OdpowiedzUsuń