sobota, 31 października 2015

Wpis mało ogrodowy, można sobie odpuścić...

Każdego dnia, kiedy trwa sezon ogrodowy, robię w ogrodzie 200 do 500 zdjęć. Pracowicie zapełniam nimi mój terowy dysk zewnętrzny .Część idzie w świat, część zamieszczam w sieci: na FO Oaza, na swoim blogu... Ostatnio włamano się do pozostawionego na 15 min przed sklepem samochodu i ukradziono mi mojego ukochanego Nikona. Ponieważ zakup lustrzanki to spory wydatek, zdecydowałam się na załatanie czarnej dziury zwykłym kompaktem.Kupiłam Olymusa, który zbierał niezłe recenzje na forach fotograficznych. Nie jest to to , ale chwilowo musi wystarczyć. Pierwsze zdjęcia wyszły koszmarne!!! Postanowiłam lepiej poznać sie z moim maluszkiem i wracając dziś z pracy, zatrzymałam się przy wjeździe do Trzebnicy. Korzystając z lekkiego zamglenia i słońca, przestawiałam aparat na różne tryby i fociłam...fociłam....Zrobiłam ok. 200 zdjęć , z których część jest oczywiście niewypałem, ale myślę,że z upływem czasu polubimy się z moim Olympusem i dojdziemy do porozumienia.











4 komentarze:

  1. Magiczne zdjęcia :) serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  2. Polu,
    zdjęcia powstają w umyśle fotografa, a nie w aparacie - zdjęcia bardzo udane! I tyle! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry aparat to lekki aparat :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też z przyjemnością oglądałam te zdjęcia. Wygląda na to, że decydują umiejętności.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)