W niedużej czeskiej miejscowości Sedloňov , dzięki pasji Jaromíra Grulicha
, latami powstawało wspaniałe alpinarium . Był on alpinistą, który
podczas wspinaczek w Tatrach do tego stopnia zauroczył się roślinnymi
drobinkami rosnącymi w szczelinach skalnych, że sam postanowił stworzyć
ogród, który w jak największym stopniu przypominałby naturalne
środowisko tych roślin. Jaromilek - jak mówi o mężu przemiła i chętnie
rozmawiająca ze zwiedzającymi Maria, jego żona - spoczywa dziś w
jamie/pieczarze u stóp Grulichowych Skałek . Tam p Maria przygotowała
miejsce dla urny z prochami męża. Jak nam powiedziała , nie chciała go
'oddawać na cmentarz, bo nie tam jest jego miejsce '. Wiem, że różne są
gusta ogrodnicze, ale mój jest taki, iż po tym na poły dzikim, położonym
na naturalnych , niemal czarnych skałach ogrodzie, niewiele już ogrodów
zrobi na mnie takie wielkie wrażenie. Zdjęcia z końca czerwca 2015r.
Piękne to miejsce Pollutku, myślę że o każdej porze roku urodne na swój sposób.
OdpowiedzUsuńTo prawda, szkoda tylko,że dzień był pochmurny i zdjęcia nieco ciemne wyszły.Ale powtórzę tą podróż wiosną, kiedy będzie pogoda.Mam nadzieję,że p.Maria dłuuugo nam pożyje :)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej zachwyciły obrośnięte mchem kamienie. A co się kryje za tą metalowymi drzwiczkami w skale?
OdpowiedzUsuńTam właśnie pani Maria złożyła prochy Jaromila.
OdpowiedzUsuń