


To jedna z tych roślin, które często spotykając w lasach, omijamy wzrokiem.
Ginie niemal wśród mchów, borowin i innych roślin poszycia .
Nie ma wzrostu orlic, nie ma kwiatów, na których warto zawiesić oko a jednak bardzo ją lubię, choć jest dokładnie taka, jak w nazwie: pospolita.
Nie zawsze tak było : rosła u mnie w ogrodzie kilkoma małymi kępkami niewielkich, ok.25 cm listków.
Zimą, ich końcówki wystawały spod śniegu,
ale kto tam zimą łazi po ogrodzie i przygląda się paprociom..
. Dopiero
wyjazd na Ostrzycę , do rezerwatu 'Ostrzyca Proboszczowicka' , zmienił moje spojrzenie na ta paprotkę.
Zobaczyłam tam jej całe łany, w wielu miejscach zwieszające sie ze skał i rosnące w poszyciu zniszczonych lasów pokrywających bazaltowe gołoborza. Piękny to widok i rodzaj iluminacji , że to małe, niepozorne
Polypodium może
tak wyglądać.

Jak wspomniałam, mam jej kilka - niewielkich jeszcze - kępek , zaczęłam się więc bacznie przypatrywać ...
I zobaczyłam , jak ciekawe są te trwałe i sztywne
frondy, wytłaczane we małe, kuliste wzorki , powstałe od zarodni, które
znajdują się na backu każdego dojrzałego liścia i wyglądające , jak wzory
wykute rylcem w zielonym metalu. Lubię też tą fazę rozwoju liści, kiedy
'wyszły' już z pastorału, ale listki są jeszcze zwinięte ku sobie, co
przywodzi mi na myśl ( proszę bez uśmieszków ) klaszczącą stonogę.
Ze względu na wymagania a raczej ich brak, polecam do każdego ogrodu, nawet ( i tym
bardziej) takiego, w którym nie ma zbyt wiele cienia. Paprotka pospolita
lubi bowiem stanowiska dość słoneczne/półcieniste i suche. Podłoże -
dobrze przepuszczalne i niezbyt mokre, typowe jest raczej dla ogrodów
skalnych , więc wyobraźcie sobie rozrośnięta kępę po wschodniej, czy
zachodniej stronie skalniaka .... Zwisające masy Polypodium vulgare , nadadzą mu niepowtarzalnego wyglądu i klimatu .
zdjęcia robione na Ostrzycy Proboszczowickiej, w X 2012 (wybaczcie jakość)
w moim ogrodzie, wszystkie fotki z II 2013
zarodnie na backu liścia
zobacz też:
Jego pierwotna, nadal używana wśród hodowców nazwa brzmi Polystichum 'Spiny Holly' i została nadana przez amerykańską znawczynię paproci Judith Jones z nursery Fancy Fronds...
Ich piękno doceniali już starożytni, zaś swoje prawdziwe 5 minut przeżyły w epoce wiktoriańskiej
w Anglii. Od tamtego czasu ich sława nieco przybladła, choć i dziś
wielbiciele 'ptasich skrzydeł', jak celnie określali paprocie Grecy,
poszerzają kolekcje i walczą o co lepsze kąski: nowe i rzadkie odmiany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz :)